Pamiętam jak dawno temu byłem w Ojcowie. Nie namyślając się długo wpadła taka myśl, aby wyruszyć tam rowerem. Odległość z Warszawy dość znacząca więc podzielę to na dwa dni nocując na polu namiotowym. Jedną z największych atrakcji Ojcowskiego Parku Narodowego jest największa na jego terenie jaskinia – Grota Łokietka nazywana też po prostu Jaskinią Łokietka. Jednak polecam je zwiedzić jak będziemy mieć więcej czasu i raczej pieszo. Ja głownie skupiłem się na krajobrazach. Czas ruszać.

Tego dnia poranek nie był najcieplejszy a słońce było schowane za chmurami. Rower spakowałem standardowo na moje wyprawy z pakietem namiot i śpiwór na kierownicy.

Często zadajecie pytania a jem po drodze lub czy planuje przed wyjazdem gdzie konkretnie będę coś jadł. Otóż nie nie planuje nic z góry kiedy i co będę jadł. Ani w jakie miejsca się zatrzymać. Lubię sponton i wolność na rowerze. Kiedy czuje że robię się głodny zatrzymuję się w przydrożnym sklepiku. Nie szukam miejsc w większych miastach gdyż w sklepach typu minimarket ciężko zostawić rower i ekwipunek bez kontroli. Jak widać na zdjęciu zachciało mi się rybki hahaha. Smakowała i to bardzo ze świeżą bułeczką. Jednak nie był do końca to dobry pomysł :). Przez kilka godzin odbijała mi się ta ryba. Na słodkości też jest czas i pyszne lody włoskie we Włoszczowie mnie skusiły. Pojechałem tropem idących dzieci z lodami :).

Wjeżdżając już w tereny województwa Świętokrzyskiego pokazują się wspaniałe pagórki i wzniesienia 4-8%. Niepokój mój się wzmagał, gdyż wiedziałem że troszeczkę za późno wyruszyłem. Widzę że słońce już zachodzi. Dojeżdżając do Narodowego Parku Ojcowskiego już jest dość ciemno. Teraz szybciutko dojechać na pole namiotowe i rozstawić namiot.

Godzina 21 zatrzymuję się u podnóża Zamku Pieskowej Skały mam wybór w prawo na pole czy w lewo do Ojcowa :). Nie wytrzymałem i ruszyłem na Ojców.

Niestety było już za ciemno na zdjęcia. W planach miałem zwiedzić a raczej przejechać zrobić kilka zdjęć i wyruszyć następnego dnia o 4-5 rano. Wracam szukać pola namiotowego. Dosłownie przed wjazdem na pole namiotowe jeszcze czeka mnie pokonanie gigant górki.

Dojeżdżam na miejsce uf pole otwarte ludzi dość sporo. Od razu po wjeździe wita mnie właściciel. Kieruje mnie gdzie mogę się postawić i pokazuje gdzie są prysznice. Szybko stawiam namiot rozściełam posłanie i idę się wykąpać. Miłe uczucie wziąć ciepły prysznic po całym dniu. Pomieszczenie gospodarcze nie jest szczególnie duże. Widać że nowe ale chyba tymczasowe tak zapewnia właściciel.

Noc nie była aż tak miła. To była na pewno najzimniejsza noc tego lata :). Nad ranem było tylko 9C. Miałem wyruszyć skoro świt, ale zmieniłem zdanie. Spakowałem namiot międzyczasie nawiązały poznałem się z nowymi sąsiadami namiotowymi haha. Poczęstowali mnie gorącą kawą. Lubię te nowe znajomości w podróżach rowerowych. A co najdziwniejsze zawsze coś zaskoczy na plus. Rozmawiając z jednym rowerzystą okazało się że przyjechał do Ojcowa z dziewczyną z mojego miasta haha. Zaoferowali że zabiorą mój dobytek i odbiorę sobie w domu. Fajnie zawsze to na powrót parę kg mniej super.

Czas na najważniejszą podróż. Słowa są zbędne.

Prawda że pięknie. Wspaniałe widoki, ale czas goni i trzeba wracać do domu. Po drodze jeszcze kilka zdjęć Zamku Pieskowa Skała i Maczuga Herkulesa.

Powrót jest męczący nogi jeszcze drewniane ale pogoda wynagradza jest ciepło i przyjemnie. Po drodze pyszne lody w Pińczowie. Coś jak McFlury w MD ale dużo więcej czekolady pyszności.

Trochę danych z jazdy i mapa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *